Kryzys na Manhattanie – ile to nas kosztowało
Powrócił już względny spokój na teren Manhattanu.
Przywrócono dostawy prądu do budynków SM Śródmieście.
I można by się tym cieszyć gdyby nie wrodzona dociekliwość. Ile kosztowało nas wszystkich to ostatnie trzydniowe zamieszanie?
Ile zapłaci dodatkowo do PGE spółdzielnia (a de facto każdy mieszkaniec spółdzielni)?
Czy wyłączenia prądu i ponowne przywrócenie dostaw z powodu niepełnego opłacenia faktury przez spółdzielnię będą kosztowały po około 99 złotych od każdego punktu jak to ma miejsce w przypadku odbiorców indywidualnych? Jeżeli tak to kto za to zapłaci – lokatorzy płacący regularnie opłaty czy może Ci których przerasta opłacenie należności za prąd w sytuacji gdy chyba żaden z działających na terenie spółdzielni komorników nie rości sobie pretensji do wpłat na tzw. media.
W przypadku gdy klient indywidualny ma problemy z regularnym opłacaniem rachunków za prąd można zastosować system przedpłatowego zakupu energii. w takiej sytuacji prądu może zabraknąć jak się skończy ilość zakupionej energii. Nie ma ekipy, która jedzie i wyłącza prąd, a potem go ponownie włącza. Nie ma też kosztów tego ponownego przywrócenia dostaw.
Prawdopodobnie spółdzielnia ma już system przedpłatowy (skoro brak umowy to chyba tylko taki jest możliwy). Zanim wyłączono prąd spółdzielnia wpłaciła 40 000,00 ( z ….)(czyli połowę faktury za następny miesiąc).
Dlaczego zatem nie potraktowano tego jako zakup mniejszej ilości energii (na dwa tygodnie) ? Dopiero po upływie tego czasu, tj. po 15 września ekipy PGE (a może jacyś podwykonawcy) ruszyłyby w teren aby odcinać prąd.
Jak to jest w tym przypadku? Czy się tego dowiemy? Czy to także będzie tajemnica handlowa?
A ile nas łodzian kosztowała ta cała operacja?
Mieszkańcy i społecznicy tacy jak my stracili głownie nerwy i czas.
W sprawę zaangażowani zostali także urzędnicy miejscy. Działali dla rozwiązania problemu pracownicy Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa, Wydziału Organizacyjno-Prawnego i pewnie jeszcze jakieś inne osoby w urzędzie. Wszyscy oni opłacani z naszych podatków. Czy mogli robić coś innego w tym czasie? Pewnie tak.
Ale na tym nie koniec.
Gdy nastały ciemności na teren spółdzielni wysłano dla zapewnienia bezpieczeństwa zwiększone ilości patroli policji i straży miejskiej. Bardzo dobrze, że się pojawiły. Ale nie za darmo. Znowu każdy czujny obywatel gdy się nad tym zastanowi czuje jak ktoś mu kilka miedziaków z kieszeni wyciąga. Bo służby te są opłacane z naszych podatków. A czy ich nie zabrakło gdzieś w innym rejonie miasta? Tego też nie wiemy? A może to było w ramach nadgodzin? To też kosztuje.
Swoje zadania spełniali także strażacy kilkanaście wozów z załogami skrupulatnie sprawdzało bezpieczeństwo w budynkach w których przestały pracować wyciągi wentylacyjne. Czy interwencja ta była za darmo? Także nie. Znowu zapłacili wszyscy.
Pewnie można jeszcze jakieś koszty wskazać.
Jednak ważniejszym powinien być morał.
Chyba warto było reagować dużo wcześniej bo jak mówi stare włoskie przysłowie – doświadczenie jest szkołą, w której lekcje drogo kosztują.