Łódź -Warszawa wspólna sprawa ! Kulisy reprywatyzacji
Od wielu dni trwa dyskusja na temat nieprawidłowości związanych z reprywatyzacją w Warszawie. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że sprawa jest rozwojowa i nie dotyczy tylko stolicy.
Ale gdy wszyscy koncentrują się na kolejnych odsłonach nieprawidłowości w stołecznym ratuszu, włodarze innych miast kombinują co zrobić aby nie odpowiadać za chwile na trudne pytania o wypływający w ręce oszustów majątek.
Propaganda sukcesu
Przodująca w propagandzie sukcesu prezydent miasta Łodzi Hanna Zdanowska, będąca jednym z największych kamieniczników w Polsce postawiła na „ucieczkę do przodu”.
Kilka dni temu podczas zorganizowanej specjalnie konferencji prasowej wiceprezydent miasta Ireneusz Jabłoński – odpowiedzialny obecnie za sprawy nieruchomości – wespół z miejskimi urzędnikami zapewniał dziennikarzy, jakoby Łódź posiadała jedyny w kraju system wykrywania nieprawidłowości przy reprywatyzacji .
Informację tę szybo przekazano min do warszawskiego TVN oraz innych mediów.
Miała ona zapewne na celu uspokojenie opinii publicznej, oraz unikniecie odpowiedzi na trudne pytania o zawiły przebieg procesu reprywatyzacyjnego w Łodzi.
Nie pierwszy zresztą raz władze Łodzi ogłaszają światu, iż posiadają coś czego nie mają albo zapowiadają to co się nigdy nie wydarzy.
Polityka rządzącej Łodzią od pięciu lat PO sprowadza się głównie do ordynarnej propagandy sukcesu, przy której namolny przekaz władz w czasach PRL wydaje się wręcz łagodny!
Obecna prezydent Łodzi zaangażowała gigantyczne środki w opłacanie etatowych propagandystów . W biurze rzecznika prezydent miasta zatrudnionych jest 6 osób – po jednej z każdego lokalnego medium – począwszy od Gazety Wyborczej poprzez TVP a na Dzienniku Polska the Times skończywszy. Tabun ludzi od rana do wieczora za publiczne pieniądze pracuje nad robieniem wody z mózgu potencjalnym wyborcom. Etatowi propagandyści śledzą fora internetowe, portale społecznościowe, wydzwaniają po znajomych w redakcjach w miarę możliwości blokując przekazy niekorzystne dla rządzącej Łodzią prezydent Zdanowskiej. Każda krytyka działania władz traktowana jest jak przejaw braku sympatii do własnego miasta co tylko potwierdza trafność porównania pod tym względem sytuacji w Łodzi do czasów głębokiego PRL.
Zaklinanie rzeczywistości niczemu dobremu nie służy (poza poprawą samopoczucia pani prezydent). Jednak w wypadku tak ważnych społecznie spraw jak reprywatyzacja wprowadzanie w błąd opinii publicznej szczególnie oburza.
Fakty i mity
Wbrew temu co w ramach propagandy sukcesu twierdzą urzędnicy łódzki magistrat od lat kompletnie nie radzi sobie z tym problemem. W Łodzi jak w soczewce widać patologie systemu zwracania nieruchomości, czy prywatyzacji.
Liczne kamienice padają od lat łupem oszustów, grasują tzw. czyściciele a udręczeni, oszukiwani ludzie nie mogą liczyć na pomoc miejskich urzędników.
Wprawdzie w ostatnich latach Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało kilkanaście osób z tzw gangu fałszywych spadkobierców, a także innej zorganizowanej grupy wyłudzającej mieszkania w zamian za lichwiarskie pożyczki, ale to tylko kropla w morzu potrzeb, bowiem oszustwa mają tu miejsce praktycznie na każdym kroku.
Oprócz kamienic czy mieszkań w Łodzi w ostatnich latach dochodziło też do wyłudzeń wielomilionowych bonifikat przy wykupie gruntów przez spółdzielnie mieszkaniowe.
Grunty pozyskane za 2% wartości na których powinni uwłaszczać się spółdzielcy dzielono na mniejsze działki i sprzedawano je deweloperom, blokując jednocześnie wykup spółdzielczych mieszkań .Proceder kwitł latami a władze miasta nie reagowały nawet gdy mieszkańcy dokumentowali ten proceder.
Urzędnicy łódzkiego magistratu nie podjęli żadnych działań w obronie miejskiego majątku. choć za czasów prezydent Zdanowskiej Wydział Praw do Nieruchomości Urzędu Miasta Łodzi, zajmujący się tymi sprawami zatrudniał 98 osób.
Dla całego Departamentu Majątku Miasta pracowało ich przeszło 230 .Z dokumentów wynika, że jedna z kierujących wydziałem, dyrektor Izabela Dobrzańska -Śmigielska nadzorowała zarówno sprawy zwrotów kamienic jak i przyznawania gigantycznych bonifikat przy wykupie gruntów przez spółdzielnie mieszkaniowe . Stawała w imieniu prezydent Łodzi do aktów notarialnych, odpowiadała na pisma dotyczące wątpliwych zwrotów nieruchomości. Nawet gdy w 2012 roku wybucha już afera dotycząca wyłudzanych bonifikat przy wykupach działek urzędniczka ta robiła wszystko aby zamieszani w proceder prezesi spółdzielni mieszkaniowej odsuwali w czasie zwrot milionów złotych jakie winni są miastu. Łódź do dziś nie odzyskała ani złotówki.
Prezydent miasta Łodzi Hanna Zdanowska nie wyciągnęła w stosunku do niej żadnych konsekwencji, nawet po tym jak Naczelny Sąd Administracyjny w 2014 roku prawomocnie orzekł, że działający w imieniu prezydent urzędnicy łamali prawo. Tuż przed wyborami parlamentarnymi i zmianą władzy operatywna urzędniczka „wygrała„ konkurs na stanowisko doradcy ds. ekonomicznych w Najwyższej Izbie Kontroli kierowanej przez partyjnego kolegę obu pań Krzysztofa Kwiatkowskiego.
Osoba, która latami niewłaściwie sprawowała nadzór nad prawami do nieruchomości w Łodzi za aprobatą prominentnych POlityków została tym samym ważnym urzędnikiem państwowym ( ?!).
POlitycy
Przy wyjaśnianiu afery reprywatyzacyjnej warto przyjrzeć się roli jaką odegrali ważni politycy PO wywodzących się właśnie z Łodzi.
Na czele Ministerstwa Sprawiedliwości stali w ostatnich latach łodzianie Krzysztof Kwiatkowski i Cezary Grabarczyk a przecież ten resort odgrywa ogromną rolę w procesie odzyskiwania nieruchomości. Łodzianie zarządzali też Ministerstwem Infrastruktury, w którego kompetencjach znajdują się min spółdzielnie mieszkaniowe. Musi zatem zastanawiać dlaczego akurat w Łodzi na przestrzeni ostatnich lat dochodziło do tylu wyłudzeń: kamienic, mieszkań, bonifikat.
Krzywdzeni dziką reprywatyzacją czy prywatyzacją mieszkańcy nie raz alarmowali tych ważnych POlityków o istniejących nieprawidłowościach. Liczyli na to, że ministrowie jako łodzianie zainteresują się sprawą. Pisma jednak pozostawały bez reakcji.
Cezary Grabarczyk ani Krzysztof Kwiatkowski nie kiwnęli nawet palcem aby powstrzymać zorganizowane przestępcze działania na terenie Łodzi czy choćby pomóc permanentnie oszukiwanym mieszkańcom.
Żadnych konkretnych działań nie podejmowała też prezydent miasta Hanna Zdanowska, która ponosi pełną odpowiedzialność za funkcjonowanie urzędu. W czasie jej prezydentury dokonano owszem kilku zbędnych reorganizacji. Urzędnicy kilkakrotnie byli przemieszczani z jednego pokoju do drugiego. Przeprowadzano dokumenty, w efekcie część z nich zaginęła, inne się cudownie odnalazły albo uległy zniszczeniu. Osoby niepowołane miały również do nich dostęp co potwierdzają pisma rozesłane przez sekretarza miasta do urzędników.
Teraz gdy już wybuchła afera reprywatyzacyjna w Warszawie prezydent Łodzi próbuje przypisać sobie sukcesy łódzkich społeczników i śledczych, którzy doprowadzili do wykrycia afer związanych z wyłudzaniem kamienic, mieszkań czy bonifikat przy wykupie gruntów. Ot taka ucieczka do przodu w sytuacji gdy grunt pali się pod nogami. Wiadomo przecież, że z pustego i Salomon nie naleje. Gigantyczne niestandardowe, nieracjonalne inwestycje pochłonęły mnóstwo pieniędzy. Dobrym zastrzykiem mogłyby być kwoty jakie rząd ma przeznaczyć na rewitalizacje albo ewentualną organizację EXPO 2020 w Łodzi. Dlatego prezydent Łodzi tak usilnie o to zabiega.. Problem jednak w tym , że bez uporządkowania sytuacji i rzetelnego wyjaśnienia nieprawidłowości w działaniach samej prezydent i miejskich urzędników przy procesach reprywatyzacji czy prywatyzacji majątku pieniądze te zostaną w dużej części roztrwonione.
Wspólny mianownik
„Łódź -Warszawa wspólna sprawa„ przekonywały kiedyś Hanny dwie (Gronkiewicz -Waltz i Zdanowska ) podczas nagłośnionego w mediach spotkania.Przymierzały się też wspólnie, przy wsparciu rządu PO, do udostępnienia hektarów w centrach obu miast na inwestycje firmy EMAAR pochodzącej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Nieprawidłowy obrót nieruchomościami i dzika reprywatyzacja w obu miastach mają wspólny mianownik. Dlatego wyjaśnienie afery reprywatyzacyjnej musi uwzględnić oprócz Warszawy także Łódź.
Chodzi o ogromną ilość wyłudzonych kamienic, gruntów, podobną skalę zaniedbań, uwikłanie urzędników, mechanizmy działania, bierność polityków oraz permanentne zamiatanie spraw pod dywan. Warto pamiętać, że zarówno prezydent Warszawy jak i prezydent Łodzi to jednocześnie działaczki partyjne zarządzające lokalnymi strukturami PO. Obie bezkarne, nie poczuwające się do odpowiedzialności za dobro publiczne, przeświadczone, iż przy pomocy ważnych kolegów i propagandowych sztuczek będą rządziły wiecznie. Pora chyba je z tego błędu wyprowadzić!