Nasze ulice, czyje kamienice
POLECAMY tekst Agnieszki Wojciechowskiej van Heukelom jaki ukazał się w 117 numerze „Gazety Obywatelskiej „
NASZE ULICE CZYJE KAMIENICE?
Od pewnego czasu wiele polskich miast boryka się z problemem nieruchomości wyłudzanych przez zorganizowane gangi przestępcze. Jednym z nich jest pełna przedwojennej zabudowy Łódź.
Miasto czterech kultur (polskiej, żydowskiej, niemieckiej, rosyjskiej) nie było specjalnie zburzone w czasie wojny – większość budynków przetrwała nienaruszona do dziś. Niestety w odmętach historii przepadli ich właściciele. A pozostawione przez nich nieruchomości dzięki ułomnym przepisom i opieszałości urzędników stanowią łatwy łup dla przestępców, którzy wzbogacają się cudzym kosztem.
Tylko w ostatnich latach zatrzymano w Łodzi aż kilka różnych gangów przejmujących nieruchomości. Udokumentowano wyłudzenie około 380 kamienic.
Fałszywi spadkobiercy
Gang „fałszywych spadkobierców” pozyskiwał kamienice na podstawie podrabianych testamentów. Zdarzało się, że sąd przyznał nieruchomość rzekomemu właścicielowi, opierając się na testamencie ustnym. Na rozprawie nie pojawił się oczywiście nikt z reprezentantów Skarbu Państwa. Jak wyjaśniali potem urzędnicy, informacje o procesie wpływały w ostatniej chwili. Mimo iż w Łodzi jest Delegatura Ministerstwa Skarbu Państwa, wysyłano je do Warszawy.
W kwietniu 2010 roku o wydanie tej atrakcyjnej kamienicy w centrum miasta, zwrócił się młody chłopak Rafał W. Dysponował prawomocnym wyrokiem sądu, który potwierdzał jakoby nieżyjąca od lat Żydówka, przekazała testamentem ustnym kamienicę na łożu śmierci właśnie jego babce. W tym wypadku bezcenna okazała się jednak czujność samych mieszkańców, którzy dość szybko skojarzyli, że wspomniana właścicielka kilku kamienic cierpiała na manię zbieractwa, a co za tym idzie psychologicznie niemożliwe jest, aby była w stanie cokolwiek komukolwiek ofiarować. Jak się później okazało rzeczony młodzieniec należał do zorganizowanej grupy przestępczej, w której działaniach uczestniczyli m.in. adwokaci, notariusze, urzędnicy. Panował w niej ścisły podział ról. Jedne osoby zajmowały się wyszukiwaniem budynków o nieustalonym stanie prawnym, głównie przedwojennych,, inne sprawdzały, kto był ich właścicielem, a kolejne fałszowały dokumenty. Informacje o koligacjach i powiązaniach pozyskiwano m.in. dzięki dostępowi do archiwów żydowskich czy kancelarii cmentarnych. Osoba wcielająca się w rolę wnuka właściciela kamienicy występowała do sądu z wnioskiem o nabycie praw do spadku, wykorzystując fakt, iż w polskim prawie nie ma instytucji przedawnienia dziedziczenia. Potem składała fałszywe zeznania przed sądem i w ten sposób wchodziła w posiadanie cudzej nieruchomości.
Restytucja mienia żydowskiego
W niektórych przypadkach Gmina Żydowska potwierdzała niezgodne ze stanem rzeczywistym okoliczności.
Ze względu na poprawność polityczną wątek związany z nieprawidłową restytucją mienia żydowskiego zazwyczaj jest przemilczany, choć jego zrozumienie jest kluczowe dla sprawy, dlatego że spora część majątku żydowskiego nie trafia do prawowitych właścicieli czy ich potomków.
Mało kto pamięta, że w 1997 roku, tj. w momencie gdy uruchomiono proces restytucji mienia żydowskiego, przypadkowi ludzie tworzyli stowarzyszenia, nazywając siebie Gminami Żydowskimi po to tylko, aby móc rościć sobie prawo do żydowskiego mienia. Samych Żydów było w nich jak na lekarstwo – większość stanowili konwertyci, czyli osoby, które przeszły na judaizm. Tymczasem tylko w latach 1997-2008 polskie Gminy Żydowskie odzyskały najwięcej mienia komunalnego należącego do nich przed wybuchem II wojny światowej. Według danych pochodzących z zestawień Związku Gmin Wyznania Żydowskiego ich wartość oszacowano na 205 mln zł. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji podaje , że do końca lipca 2013 roku Komisja Regulacyjna przyznała również żydowskim organizacjom wyznaniowym 82 mln zł w ramach rekompensat i odszkodowań za mienie, którego nie udało się oddać w naturze (zburzone synagogi, zabudowane osiedlami cmentarze etc.). Nie sposób jednak ustalić, ile nieruchomości Gminy Żydowskie odzyskały w latach 2010-2013. Warto sobie uzmysłowić, jak to wygląda w praktyce.
Tylko w samej Łodzi w ewidencji budynków i lokali na 2011 r. znajdowało się 9000 nieruchomości o nieustalonym stanie własności; co do 1000 było wiadomo, że ich właściciele nie żyją.
Brak obowiązku prowadzenia ksiąg wieczystych i zasad ich prowadzenia (dawne repertoria obejmowały wielohektarowe powierzchnie) stanowi poważny problem. W wypadku gdy nie sposób odnaleźć właścicieli nieruchomości, albo ich spadkobierców, tytuł własności należy się Skarbowi Państwa, jednak sprawę komplikują przepisy. W sytuacji gdy spadkobiercą ustawowym jest bowiem podmiot niepozostający w bliskich relacjach ze zmarłym (np. Skarb Państwa), nie wiadomo, jakie prawa i obowiązki wchodzą w skład takiego spadku. Nie można sprawdzić, czy dotyczy on nieruchomości. Te okoliczności są ustalane dopiero w postępowaniu o sporządzenie spisu inwentarza już po stwierdzeniu nabycia spadku.
Wyłudzanie nieruchomości
Tymczasem oszuści działają bardzo sprawnie. Wyszukują informacje w rejestrach sądowych, a w urzędach ogłoszenia o sprzedaży części udziałów w kamienicach. Dzięki numerowi księgi wieczystej sprawdzają kto tam widnieje. Następnie udając zainteresowanego kupnem, dowiadują się od urzędników miejskich, albo starszych mieszkańców, że np. z właścicielem nie ma kontaktu od czasu wojny.
Potem wyszukują polską kancelarię prawną, współpracującą z inną na terenie Izraela czy USA generującą dokumenty poświadczające, że oto do tamtejszych adwokatów zgłosiła się wnuczka czy córka właścicielki i udzieliła pełnomocnictw do wszelkich czynności związanych ze sprzedażą kamienicy w Łodzi. Dalej droga jest już prosta: na podstawie pełnomocnictw udzielonych rzekomo przez właścicieli, łódzka kancelaria prawna występuje ze stosownym wnioskiem do sądu. Nikt się nie zastanawia, czy wskazany właściciel/potomek właściciela faktycznie udzielił pełnomocnictw. Nikt go nie widział. Ani sądy, ani urzędy tego nie weryfikują. Podstawą orzeczenia są „dokumenty”.
Gdy już sąd orzeka o zwrocie nieruchomości rzekomy spadkobierca za pośrednictwem kancelarii sprzedaje udziały w kamienicy, za grosze. Kupiec szybko odsprzedaje je dalej i sprawa jest już „czysta” a transakcja nieodwracalne.
Niestety ten proceder jest możliwy dzięki opieszałości czy współdziałaniu urzędników oraz pracowników wymiaru sprawiedliwości. Dobrze to obrazuje opisany powyżej przypadek atrakcyjnej kamienicy w centrum Łodzi, którą fałszywy spadkobierca próbował przejąć, powołując się na testament ustny. Po odbiór kamienicy zgłosił się dwa lata po tym, jak już Urząd Miasta Łodzi rozpoczął procedurę przejęcia tej nieruchomości przez Skarb Państwa. Z niewyjaśnionych przyczyn dokumenty urzędowe przeleżały gdzieś długi czas, a w tym czasie kamienice próbowano wyłudzić. Warto zaznaczyć, że w łódzkim Magistracie Wydział Praw do Nieruchomości zatrudniał w tym czasie 98 osób. Był też specjalny oddział zajmujący się nieruchomościami Skarbu Państwa.
Gang fałszywych spadkobierców miał spore możliwości oddziaływania w urzędach, bo jednym z jego bossów okazał się członek zarządu województwa łódzkiego, były działacz Samoobrony Grzegorz Ł.
Niestety już po zatrzymaniu tej dobrze zorganizowanej grupy przestępczej, dochodziło do kolejnych absurdów: siedzący w więzieniu, oskarżony w tej sprawie wspomniany były samorządowiec odsprzedał jedną z wyłudzonych kamienic, mimo iż Prokuratura wnosiła o jej zabezpieczenie stosownym wpisem w księgach ( ?!) Z niewiadomych powodów sąd jednak ten wniosek prokuratury jednak zignorował.
W mieście, niegdyś czterech kultur, którym dziś rządzi „miasto” wszystko jest możliwe. I warto się nad tą kwestią rzetelnie pochylić w kontekście zapowiadanej ostatnio szumnie rewitalizacji Łodzi, aby uniemożliwić dalsze przestępcze działania, defraudacje majątku i przejmowanie odnawianych kamienic. Już wcześniej zdarzało się, że budynek remontowano z publicznych pieniędzy, a potem dziwnym zbiegiem okoliczności odnajdywał się nieznany dotąd spadkobierca.
Wszystko wskazuje na to, że Łódź jako miasto „układu zamkniętego” od lat nie jest w stanie poradzić sobie z problemem wyłudzanych nieruchomości.
Niedoskonałe przepisy prawa, brak wypracowanych procedur, niekompletna inwentaryzacja majątku miasta, brak współpracy pomiędzy poszczególnymi instytucjami i urzędami, duży stopień korupcji sprzyja przestępczym procederom, pozbawiając znacznego majątku prawowitych właścicieli oraz miasto.