Pełnomocnik mieszkańców SM „Śródmieście” komentuje program o upadającej spółdzielni.
Dziennikarze TVP 2 szukali odpowiedzi na pytanie jak mogło dojść do upadłości łódzkiej spółdzielni . Program „Poślizg kontrolowany” wart jest obejrzenia. I to z wielu względów. Przerażają wypowiedzi członków władz spółdzielni. A już oświadczenie samego byłego prezesa Krzysztofa D., to prawdziwy hit. Były prezes twierdzi, że do upadku spółdzielni doszło dlatego, że … zwolniono go z pracy, bo przecież dobrym gospodarzem był.
Te słowa pokazują butę i pewność siebie tego człowieka, które to dobre samopoczucie powiększa się od czasu gdy do tzw nowych władz spółdzielni wdarli się jego sojusznicy. Prezes jest pewien, że uniknie odpowiedzialności bo wie jak wielu prominentnych urzędników i polityków sprzyjało mu przez lata. On po prostu próbuje przeczekać aż wróci stare. Nadal nie ma sobie nic do zarzucenia a źródła problemów upatruje w tych, którzy jego malwersacje ujawnili.
Najwięcej złego spółdzielni w odczuciu prezesa i jego popleczników wyrządziła zapewne – Agnieszka Wojciechowska van Heukelom i media, bo konsekwentnie nagłaśniały sprawę nieprawidłowego obrotu gruntami . Próbowaliśmy przecież pokazać mechanizm wyprowadzania majątku spółdzielni już od lipca 2011 roku.
Gdyby władze Łodzi zareagowały prawidłowo nie byłoby takiej sytuacji. Ale całymi latami włodarze miasta pozwalali prezesowi na wszystko. Nie zareagowała też żadna z osób, które określają się teraz mianem „nowych władz spółdzielni” ( de facto nimi nie są).
Byli bierni ( poza p. Rafałem Kulbatem, który podobnie jak ja za swój sprzeciw wobec bezprawnych działań prezesa zapłacił dużą cenę. Przez dwa lata stawialiśmy się w sądach aby udowodnić swe racje. Wygraliśmy tę bitwę ale dzięki destrukcji innych na zwycięstwo w wojnie szanse maleją niestety z każdym dniem …
Gdy nagłaśnialiśmy sprawę nieprawidłowości nie było wtedy przy nas obecnych reprezentantów tzw. „nowej Rady Nadzorczej i Zarządu ” Siedzieli leniwie w domach i biernie przyglądali się jak wypływa majątek spółdzielni a ich sąsiedzi są represjonowani. Teraz ci ludzie , którzy nic nie zrobiły we własnej sprawie – postponują i dyskredytują, podobnie jak były prezes Krzysztof D. – działalność osób od lat walczących o prawdę i o prawa innych – próbują zablokować aktywność moją oraz dziennikarzy. Przy pomocy różnych intryg usiłują zrazić jedynych sojuszników w tej trudnej i nierównej wojnie.
Ci sami ludzie, którzy nie reagowali wtedy na nieprawidłowości teraz udaremniają działania tych co sprawę wyjaśniają od lat. Robią wszystko aby je zablokować . Układają się z członkami poprzednich władz spółdzielni a mieszkańcom blokują dostęp do informacji i dokumentów, ukrywają swe działania i intencje .marnują cudzą pracę albo przypisują ją sobie. Nie od dziś wiadomo przecież , że sukces ma wielu ojców…
Próbują zrobić wszystko aby sprawę wyciszyć, dać wszystkim o niej zapomnieć a wtedy będzie dokładnie tak jak życzy sobie tego Krzysztof D. i jego poplecznicy. Bo „królowi Manhattanu marzy się powrót na tron „. Nie wolno zapominać też o sprzymierzeńcach byłego prezesa – w urzędach i wśród włodarzy.
Oni tez czekają, żeby wrócić. I wszyscy już będą żyli długo i szczęśliwie.
Poślizg kontrolowany – Reporter Polski
P.S.
Wczoraj nie tylko nie wpuszczono mnie na spotkanie Przedstawicieli mimo iż byłam przez nich zaproszona. W obecności świadków ja jako pełnomocnik wielu mieszkańców usłyszałam od p. Grzegorza Śmigaja, że nie mogę uczestniczyć w spotkaniu gdyż nic dla spółdzielni przecież nie zrobiłam , nie jestem jej członkiem a ci którzy mnie zaprosili mogą się również wynosić. Co ciekawe dziś na stronie „mysrodmiescie” (prowadzonej przez pana Mirosława Michalskiego) ukazały się nieprawdziwe informacje na mój temat – nie po raz pierwszy naruszające moje dobra osobiste, godzące w dobre imię i mające na celu poniżenie mojej osoby w oczach opinii publicznej oraz narażenie na utratę zaufania niezbędnego do pełnienia publicznych funkcji. Nie może to pozostać bez reakcji bo szkalowanie za pomocą środków masowego przekazu jest łamaniem prawa podobnie jak szerzenie nienawiści.
To doprawdy „miły” sposób w jaki pan Mirosław Michalski próbuje podziękować mi za pomoc okazaną w doprowadzeniu do zmian władz spółdzielni, których to zmian stał się beneficjentem.