Łódzki układ zamknięty
Śledztwo prowadzone w sprawie głośnej afery związanej ze Spółdzielnią Mieszkaniową „Śródmieście ” w Łodzi (defraudacja majątku spółdzielni , doprowadzenie do jej upadłości, wyłudzenia wielomilionowych bonifikat od miasta, spekulacja gruntami) dawno utknęło w martwym punkcie. Wszystko wskazuje na to, że od początku łódzka prokuratura nie miała woli rzetelnego wyjaśnienia sprawy. Mimo zebranych licznych dowodów zorganizowany proceder oszustw na ogromna skalę nie został powstrzymany.
„…Pierwsza afera związana z SM „Śródmieście” w Łodzi wybuchła w 2004 roku, gdy okazało się, że prezes nie odprowadza pieniędzy do ZUS, Urzędu Skarbowego, miejskich spółek oraz w niejasnych okolicznościach pozbył się znacznej części lokali użytkowych (jedynych, na których spółdzielnia mogła legalnie zarabiać). Wybudował też w tamtych czasach za 17 mln wielki, wielopoziomowy garaż, który w skali miesiąca przynosił zyski na poziomie … kiosku z warzywami. Już wtedy powinien ponieść konsekwencje swoich niegospodarnych działań, ale prokuratura umorzyła sprawę.
Zdumiewające były opinie biegłych, którzy potwierdzali wprawdzie niegospodarne działania zarządu spółdzielni, sugerowali jednak, aby nie zmieniać osób w nim zasiadających bo cyt. ”wierzyciele się już do nich przyzwyczaili”. W ten oto sposób prezes mógł prowadzić zgubne dla spółdzielni działania przez następne długie lata. ( …)
O SM „Śródmieście” w Łodzi ponownie zrobiło się głośno w 2011 roku, kiedy mieszkańcy jednego z bloków z determinacją przystąpili do obrony zielonego skweru ( tzw. ogród Kołaczkowskiego) przy główniej ulicy miasta, na którym prezes chciał wybudować apartamentowiec i garaż dla pobliskiego, prywatnego hotelu. Własnym ciałem zasłaniali drzewa, które prezes pod osłoną nocy wbrew postanowieniom sądu wycinał. Przy tej okazji na jaw wyszły malwersacje związane z gruntami i wyłudzoną bonifikatą. Pierwsze informacje i dowody w sprawie przestępczego procederu ujawniłam opinii publicznej już w lipcu 2011 roku. Jednak przez wiele długich miesięcy ani prokuratura, ani policja w Łodzi, nie reagowały na przykłady łamania prawa. W tym czasie prezes spokojnie pozbywał się kolejnych gruntów pozyskanych z 98% bonifikatą wyłudzoną od miasta pod pretekstem uwłaszczenia na nich spółdzielców (…)
W czerwcu 2012 roku podporządkowani prezesowi przedstawiciele (w SM „Śródmieście” zamiast Walnego Zebrania nadal wbrew ustawie funkcjonuje archaiczne Zebranie Przedstawicieli) podjęli decyzję o wyprowadzeniu resztek gruntów oprócz terenów pod samymi blokami. Większość działek przewłaszczono na poczet długów, jakich niegospodarny prezes narobił.
Mimo upublicznienia kolejnych faktów w tej sprawie organa ścigania w Łodzi nie podejmowały żadnych działań. Prokurator rejonowa dla Łodzi-Śródmieścia Anna Kuziemska-Wawrzko, do której wpłynęła sprawa bezprawnie wyciętych drzew, od pierwszej chwili gorliwie zabiegała o odebranie swojej koleżance śledztwa w sprawie wyłudzonych bonifikat i zorganizowanego działania na szkodę Gminy Łódź oraz mieszkańców spółdzielni, o które wnioskowałam . Udało jej się doprowadzić do połączenia obu tych spraw w jedno postępowanie, co niestety źle odbiło się na całym śledztwie. Wątek wyprowadzenia gruntów miejskich za pośrednictwem spółdzielni traktowany był po macoszemu, nie wszczęto też postępowania przeciwko miejskim urzędnikom, choć z dokumentów wynikało, kto dopuścił się zaniedbań, a kto przekroczył swoje obowiązki). Anna Kuziemska-Wawrzko wcześniej już umarzała postępowania choć mieszkańcy alarmowali ją, iż coś złego dzieje się z gruntami. Nie reagując prawidłowo na powiadomienia o możliwym, zorganizowanym procederze wyłudzania bonifikat przy zakupie gruntów de facto umożliwiła dalszy rozwój przestępczego procederu (…)
Paradoksalnie złożenie tego wniosku jeszcze bardziej pokomplikowało prowadzone śledztwo. Prokuratura Rejonowa dla Łodzi-Śródmieście, skoncentrowała się wyłącznie na sprawie poszkodowania miasta przez zarząd spółdzielni, całkowicie pomijając wątek urzędniczy.
W grudniu 2012 na jej wniosek Policja zajęła w siedzibie spółdzielni dokumenty. Jednak w Urzędzie Miasta Łodzi dokumentów nie zajęto – prokurator wyznaczyła kilka dni na ich przygotowanie. W tym czasie urzędnicy, którzy współdziałali z prezesem, wynosili dokumenty poza mury urzędu i dokonywali stosownych ”korekt„ . Informacje o tym , że tak właśnie się dzieje, ignorowano. Przez kolejny rok znów niewiele się działo, zajęte dokumenty leżały w prokuraturze. Nie wynajęto nawet biegłych do ich sprawdzenia ( …)
Do zatrzymania prezesa SM „Śródmieście w Łodzi Krzysztofa D. oraz jego zastępcy doszło dopiero w listopadzie 2013 roku. Przeprowadzono wówczas gigantyczną akcję (zajęcie dokumentów w 20 miejscach w całej Polsce). Media ogólnopolskie milczały w tej sprawie . Prezes Krzysztof D i jego zastępca usłyszeli zarzuty. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności. Mimo zagrożenia wysoką karą i możliwością mataczenia ”Król Manhattanu” już po paru godzinach wyszedł na wolność za kaucją w wysokości 5o tys. zł. Straty, jakich narobił, oceniano wówczas na kilkadziesiąt milionów (?!)
Bezkarny prezes przez długi czas miał nadal swobodny dostęp do dokumentów oraz świadków. Dopiero po mojej skutecznej interwencji mu to ograniczono. Z niezrozumiałych powodów nie postawiono zarzutów trzeciemu członkowi zarządu spółdzielni choć to właśnie ta osoba stawała do aktów notarialnych, w których poświadczano nieprawdę.
Od tego czasu minęło ponad dwa i pól roku. Śledztwo toczy się opieszale.
Już po zatrzymaniu prezesa Krzysztofa D. na wniosek jednej ze spółek miejskich ZWIK sąd ogłosił upadłość likwidacyjną spółdzielni Jej konta zajęli komornicy. Na łódzkim „Manhattanie” w wysokościowcach stanęły windy, zgasły światła, zabrakło wody . Dramatem ograbionych mieszkańców żyła cała Polska. Wydawać się mogło, że w obliczu tej sytuacji winni zaniedbań poniosą zasłużoną karę. Tak się jednak nie stało. (…)
Ta historia jak w soczewce pokazuje jak bardzo chory jest system, który latami pozwala na łamanie praw ludzi , grabienie majątku i przyzwala organom ścigania na takie gigantyczne zaniedbania, ugruntowując jednocześnie układ zamknięty w Łodzi. Obnaża spółdzielczą i lokalną mafię. To wymaga rzetelnych kontroli w prokuraturze oraz nowych przepisów prawa spółdzielczego. Dlatego pilnie potrzebna jest zmiana.
Pełny tekst artykułu o Łódzkim układzie zamkniętym znajdziecie Państwo w Gazecie Obywatelskiej z dnia 27 maja – 9 czerwca 2016 , którą można zakupić w kioskach.
Do przeczytania w internecie:
http://nowa.gazetaobywatelska.info/materials/5763078fddc3a21b2ac770e2
Wersja pdf poniżej