Prawnicza sitwa – kto rozgrywa upadłość SM Śródmieście
Łódź straciła atrakcyjne działki w centrum miasta warte wiele milinów. Z pominięciem procedury przetargowej przejęli je deweloperzy i pośrednicy nieruchomości dogadani z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Śródmieście, który nimi spekulował zamiast uwłaszczać na nich spółdzielców. Z tym szkodliwym procederem od 2011 roku walczy Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, która ujawniła i udokumentowała sprawę. W końcu 2013 r dwóm prezesom spółdzielni prokuratura postawiła zarzuty a w 2014 sąd ogłosił upadłość doprowadzonej do bankructwa spółdzielni. O upadłość wystąpiła miejska spółka ZWIK jednak miasto nie zabezpieczyło swojego interesu. Dzięki temu do dnia dzisiejszego nie odzyskało od spółdzielni ani złotówki z wyłudzonych milionów złotych bonifikat udzielonych przy wykupach działek od miasta ( spółdzielnia kupowała je za 2 % wartości a bonifikata przyznana była wyłącznie na uwłaszczenie spółdzielców do którego nie doszło).
Tymczasem okazuje się,że ci sami urzędnicy miejscy reprezentują jednocześnie interesy miasta jako wierzyciela oraz spółdzielni czyli dłużnika. Część z nich pracuje jednocześnie w prywatnej kancelarii Tataj -Górski, której udziałowcem jest dyrektor Biura Prawnego Urzędu Miasta Łodzi mec. Marcin Górski. Pikanterii dodaje fakt, iż podlegający mu służbowo zarówno w UMŁ jak i kancelarii prawnej mec. Piotr Olszowiec prywatnie jest zięciem syndyka/ nadzorcy Dariusza Jędrzejewskiego prowadzącego upadłość tej spółdzielni.
Warto zadać sobie pytanie w czyim interesie działają te osoby? Podejrzanych transakcji i obrotu gruntami nie cofnięto, miasto pieniędzy nie odzyskało, a spółdzielcy, którzy z założenia ustawy nie odpowiadają za długi spółdzielni zostaną de facto obarczeni ich spłatą bo trwają właśnie starania o podpisanie układu zadłużonej SM z wierzycielami. Tymczasem w jego przygotowaniu mogły doradzać osoby działające na rzecz podmiotów pozostających w oczywistym konflikcie interesu.
„Prawnik zdeprawowany” ( przedruk z gazety „Obywatelskiej )
Kilka dni temu w Katowicach odbył się Kongres Prawników Polskich. Przebiegał w atmosferze skandalu. Buczenie, demonstracyjne opuszczanie sali w trakcie przemówienia Ministra Sprawiedliwości, ignorowanie przesłania Prezydenta RP do gości Kongresu.
Ewidentnie towarzystwo prawnicze chciało zaprezentować swoje niezadowolenie z polityki obecnego rządu. Próba reformy wymiaru sprawiedliwości napotyka bowiem na zdecydowany opór ze strony środowiska, które wbrew zapowiedziom od czasu transformacji nie było w stanie samo się oczyścić z naleciałości poprzedniego systemu. I reaguje wściekłością gdy mu się o tym przypomni.
Gdy po Kongresie rozległy się słowa krytyki pod adresem zachowania uczestników, ci tłumaczyli iż sprowokowało ich min. wypominanie licznych sędziów pracujących na rzecz SB. Prawnicy argumentują, iż sprawa powiązania ze służbami reżimu komunistycznego jest marginalna a przypisywanie młodym przedstawicielom środowiska patologii nieuprawnione. Czy aby na pewno ?
Mętna woda
Przykład Łodzi pokazuje, że wielu młodych prawników wykorzystuje pełnione funkcje do kontrowersyjnych działań.
Tzw czyściciele kamienic z Targowej 47 Konrad D. i Piotr L. na oko czterdziestolatkowie z wykształcenia obaj są prawnikami .
Ten pierwszy czynny w zawodzie zarejestrowany jest w Okręgowej Izbie Radców Prawnych.
Mimo, iż sprawa nękania przez nich lokatorów odbiła się szerokim echem w mediach samorząd radcowski nie zareagował. Problemu jakby nie dostrzeżono.
Jeden z najbardziej wpływowych prawników w mieście, doradzający prezydent miasta Łodzi Hannie Zdanowskiej mecenas Marcin Górski jako urzędnik walczył z problemem handlu dopalaczami. A jako adwokat doradzał tym, którzy nimi handlowali.
Gdy radni PiS oburzeni dualną rolą prawnika domagali się jego zdymisjonowania prezydent miasta nie widziała w tym nic złego.
W oficjalnym stanowisku ( przygotowanym zapewne przez Biuro Prawne) urząd argumentował ,iż wprawdzie wpływowy mecenas faktycznie wspomagał swoją wiedzą prawną handlarzy dopalaczami ale robił to zanim został zatrudniony przez prezydent. Rządząca Łodzią koalicja PO – SLD zadowoliła się tym tłumaczeniem. Tymczasem pracownicy kancelarii Tataj- Górski, w której główny prawnik pani prezydent ma udziały jeszcze w zeszłym roku bronili handlarzy dopalaczami na Wybrzeżu. Najwyraźniej nikomu to nie przeszkadza.
Część pracowników tej kancelarii przeniknęła w struktury urzędu miasta – tj wygrała konkurs i została zatrudniona w Biurze Prawnym. Teraz podejmują się interesujących zadań.
Związany z tą kancelarią mecenas Piotr Olszowiec został zatrudniony w Urzędzie Miasta Łodzi w 2014 roku tuż przed wybuchem gigantycznego kryzysu w Spółdzielni Mieszkaniowej Śródmieście, który doprowadził do jej bankructwa i ogłoszenia upadłości. Władze spółdzielni latami defraudowały powierzony majątek, dokonywały fikcyjnych inwestycji, zaciągały pożyczki pod zastaw nieruchomości oraz spekulowały gruntami pozyskiwanymi od miasta z 98 % bonifikatą pod pretekstem uwłaszczenia na nich spółdzielców. Tylko z tytułu wyłudzonych bonifikat spółdzielnia winna jest miastu ponad 8 milionów złotych. Wartość atrakcyjnych działek, które za jej pośrednictwem wypłynęły z miasta i trafiły w ręce pośredników i deweloperów poza procedurą przetargową jest jednak czterokrotnie większa.
Tuż przed wyborami samorządowymi w 2014 roku o upadłość tej spółdzielni wystąpiła spółka miejska Zakład Wodociągów i Kanalizacji. Szefem Rady Nadzorczej jest w niej mec. Marin Górski (dyrektor Biura Prawnego Urzędu i współudziałowiec wspomnianej, prywatnej kancelarii).
Mimo, iż główny prawnik prezydent miasta wiedział kiedy wystąpi z wnioskiem o upadłość spółdzielni nie zabezpieczono interesu miasta. Nie dokonano wpisów na hipotekach spółdzielczych nieruchomości. Zabezpieczyli się na nich natomiast prywatni wierzyciele.
Republika kolesiów
Upadłość prowadzona jest od prawie 3 lat. Okazuje się, iż jeden z prawników wywodzących się z z kancelarii Tataj Górski – Piotr Olszowiec- zatrudniony w Biurze Prawnym Urzędu Miasta Łodzi reprezentuje też interesy doprowadzonej do bankructwa spółdzielni. Prywatnie zaś jest zięciem syndyka/ nadzorcy sądowego Dariusza Jędrzejewskiego przeprowadzającego jej upadłość.
W trakcie prowadzonej upadłości mecenas Olszowiec ma dostęp do dokumentów wierzyciela i dłużnika, zasadne jest zatem pytanie w czyim interesie naprawdę działa?
Trwa dyskusja nad możliwością zawarcia układu przez spółdzielnię z wierzycielami.
Dłużnik proponuje miastu redukcję zadłużenia o 50 %. Zakłada spłatę reszty zadłużenia z pieniędzy spółdzielców, którzy za długi spółdzielni nie odpowiadają. Chroni ich przed tym prawo ale komu to przeszkadza ! Rozważana jest też sprzedaż kolejnych nieruchomości pozyskanych od miasta za 2 % wartości. Władze zadłużonej u miasta spółdzielni zakładają, iż prezydent Hanna Zdanowska wyrazi zgodę na te spekulację i zrezygnuje ze zwrotu bonifikaty. Innymi słowy usankcjonuje proceder takiego obrotu nieruchomościami.
Opiniowaniem kwestii związanych z odzyskaniem bonifikat zajmuje się mecenas Górski. Uczestniczy w negocjacjach choć jego pracownicy angażują się po obu stronach konfliktu.
Pojawił się i inny problem. Władze spółdzielni nakłaniają dużą grupę spółdzielców, którym spółdzielnia winna jest pieniądze do podpisania pełnomocnictw dla wskazanej przez siebie młodej radczyni prawnej Małgorzaty Zając. Miałaby ona w ich imieniu głosować nad zawarciem układu wierzycieli z zadłużoną spółdzielnią. Ci którzy zdecydują się scedować własny głos na nią, nie muszą opłacać pełnomocnictw. Pani mecenas wywodzi się oczywiście z kancelarii Tataj -Górski należącej do głównego prawnika prezydent Zdanowskiej. Niewykluczone, że pełnomocnictwa sfinansuje spółdzielnia. Innymi słowy dłużnik narzuci i opłaci pełnomocnika wierzycielowi ( ?!)
Stop deprawacji prawników
Kancelaria prawna Tataj Górski działa prężnie. Staje też do przetargów ogłaszanych przez miasto. Jej pracownicy zasiadają w miejskich spółkach . Choć istnieje od 2006 roku należy do jednej z największych kancelarii w Łodzi. Zatrudnia wielu młodych prawników. Jednak przytoczone przykłady pokazują,że czasem występują oni w podwójnej roli.
Zastanawiające jest, że ci młodzi ludzie nie widzą konfliktu interesu. Łatwo łamią zasady etyki.
A środowisko zamiast zdecydowanie reagować po prostu na to przyzwala.
Deprawacja prawników postępuje . Pytanie kto ma ją powstrzymać. Jak pokazał przykład sędziów na samooczyszczenie środowiska nie ma co liczyć.
Gruntowne reformy całej sprawy nie załatwią choć bez wątpienia pomogą. Potrzebna jest wzmożona kontrola i monitoring takich działań. Prawnicy wykorzystujący znajomość prawa do jego łamania czy obchodzenia powinni być karani i stanowczo napiętnowani.