Lokalna wojna o Trybunał
W 124 numerze gazety Obywatelskiej Agnieszka Wojciechowska van Heukelom opisuje łódzką wojnę o Trybunał Konstytucyjny, której przypadkowymi ofiarami stali się niestety mieszkańcy. Polecamy !
„Lokalna wojna o Trybunał”
W połowie kwietnia tego roku Rada Miejska w Łodzi podjęła uchwałę o stosowaniu się do nie publikowanych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego.
Pomysłodawcą uchwały dotyczącej stosowania w Radzie Miejskiej wyroków Trybunału Konstytucyjnego, nawet jeśli nie zostały one opublikowane w Dzienniku Ustaw, był Maciej Rakowski radny SLD. Jak wówczas wyjaśnił, uchwała miałaby być zabezpieczeniem przed chaosem, w którym nie byłoby wiadomo, czy ewentualne uchylone ustawy obowiązują, czy nie.
Dlaczego radni mieliby w tej sprawie podejmować uchwałę zamiast ewentualnie wyrazić swe stanowisko czy wystąpić z apelem niestety nie wytłumaczył.
Inicjatywa koalicji rządzącej Łodzią PO-SLD w sprawie podjęcia kuriozalnej uchwały była pierwszą taką inicjatywą w Polsce.
W ślad za nią dopiero ruszyły inne samorządy.
Nie pomogły głosy rozsądku opozycji ( PiS), która wskazywała, że Rada Miejska jako taka nie ma prawa oceniać co jest a co nie jest zapisem prawa obowiązującego. A podjecie uchwały przekracza kompetencje lokalnego samorządu.
Większość koalicyjna ( PO SLD ) pozostawała głucha na argumenty i zagłosowała za przyjęciem uchwały.
Paragraf orężem
Kilka dni później dwóch radnych opozycji (M. Zalewski, W. Tomaszewski) wystąpiło do Wojewody Łódzkiego z wnioskiem o jej uchylenie.
Służby prawne Wojewody poinformowały niezwłocznie opinię publiczną, że są ku temu poważne przesłanki prawne.
Wojewoda Łódzki Zbigniew Rau jest profesorem prawa , autorem licznych publikacji naukowych. Nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości choć w latach 2011- 2015 pełnił mandat senatora z rekomendacji tej partii.
Zdaniem Wojewody uchwałę podjęto bez podstawy prawnej, a zatem poza zakresem kompetencji Rady Miejskiej. Żaden przepis obowiązującego prawa, w tym także paragraf pozwalający radnym formułować stanowiska, nie upoważnia ich do wypowiadania się na temat obowiązującego w Polsce porządku prawnego.
Ponadto podjęta przez Radę Miejską w Łodzi uchwała łamie zapisaną w Konstytucji zasady legalizmu, wedle której „organy władzy publicznej działają na podstawie i w zakresie prawnym”.
Rada Miejska nie posiada kompetencji do formułowania wytycznych wobec Prezydenta Łodzi czy podległych mu jednostek komunalnych dotyczących sposobu ich działania, a w szczególności przepisów, które stosują do wydawania decyzji administracyjnych.
Działa zamiast działań
Argumentacja Wojewody wzburzyła radnych klubu PO, którzy z uporem godnym lepszej sprawy upierali się w wypowiedziach publicznych przy swoim. Wieloletni przewodniczący rady Miejskiej Tomasz Kacprzak (PO) podkreślał, że działanie Wojewody w tej kwestii jest rzekomo ograniczeniem prawa Rady Miejskiej do wyrażania stanowiska.
Problem w tym, że po kilku kadencjach pełnienia funkcji w łódzkim samorządzie przewodniczący nadal nie odróżnia stanowiska od uchwały. Nie dostrzega najwyraźniej różnicy miedzy wyrażoną intencją czy poglądem w sprawie a ustanowieniem miejscowego prawa.
Tymczasem to właśnie w Łodzi często naruszane są zapisy ustawy o samorządzie gminnym. Od lat wielu radnych miejskich pełni funkcje kierownicze w jednostkach podległych miastu, a większość jest w nich zatrudniona…
Biuro Rady Miejskiej w Łodzi nie posiada informacji na temat tego gdzie zatrudnieni są radni. Potwierdza to na piśmie szefowa Biura Rady Ewa Koroniewska.
Trudno mówić zatem o jakiejkolwiek przejrzystości ich działań, czy skutecznej kontroli obywatelskiej.
W innych samorządach informacja o zatrudnieniu radnych jest normalnie dostępna.
Do niedawna nie sposób było też formalnie ustalić jak głosowali poszczególni radni co ewidentnie utrudniało wyborcom zapoznanie się z ich działalnością publiczną.
Z inicjatywy radnych koalicji PO SLD, w ramach nieznajomości czy nieświadomości prawa Rada Miejska wystąpiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi o rozstrzygnięcie sporu i stwierdzenie czy Wojewoda miał prawo uchylić nieszczęsną uchwałę.
Sąd orzekł, że Wojewoda Łódzki prof. Zbigniew Rau postąpił prawidłowo uchylając sporną uchwałę i uznał, iż to Rada Miejska przekroczyła swe ustawowe uprawnienia bo „uzurpowała sobie prawo do wykonywania kompetencji zastrzeżonych dla władzy sądowniczej i ustawodawczej”. Rada Miejska jako taka nie ma prawa„do udzielania sobie ani innym organom wytycznych i zaleceń w kwestii stosowania prawa.
Orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi w tej sprawie rozjuszyło radnych koalicji rządzącej. Jak wynika z ich wcześniejszych wypowiedzi oraz wpisów na portalach społecznościowych, radni koalicji liczyli, że WSA „da nauczkę Wojewodzie”, choć od początku z dużą dozą prawdopodobieństwa należało zakładać, że profesor nauk prawnych Wojewoda Zbigniew Rau ma większe pojęcie o prawie niż dążący do konfrontacji wychowanek struktur partyjnych (Przewodniczący Rady Miasta).
Partyzantka
Po wydaniu orzeczenia przez Wojewódzki Sąd Administracyjny okazało się jednak ,że zamiast oczekiwanej przez koalicję rządzącą „nauczki dla Wojewody” przyszedł czas na naukę dla radnych. Ta ostatnia niestety idzie w las a w nim jak wiadomo coraz więcej drzew…
Pod koniec pierwszej po wakacjach sesji Rady Miasta członkowie koalicji rządzącej postanowili z uporem godnym lepszej sprawy, bronić swoich racji. Przewodniczący Kacprzak wprowadził jako dodatkowy punkt podjęcie uchwały o wniesieniu kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Jednocześnie radni usunęli z porządku obrad inny ważny punkt dotyczący uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego dla części łódzkich Chojen (teren dawnej Fakory) gdzie mieszkańcy protestują przeciwko budowie gigantycznego centrum handlowego.
Podjęli taką decyzję, mimo iż zainteresowani odrzuceniem tego planu łodzianie czekali w siedzibie Rady 12 godzin aż radni zajmą się ich problemami (!)
Za tą gwałtowną zmianą w porządku obrad była oczywiście większość radnych ( PO i SLD ) a mieszkańców odprawiono z kwitkiem.
Członkowie koalicji rządzącej Łodzią pokazali tym samym, że doraźne gierki polityczne bardziej ich zajmują niż rozwiązywanie realnych problemów mieszkańców miasta.
Ofiary wojny
Z krótkiej dyskusji jaka towarzyszyła podjęciu uchwały o wniesieniu kasacji do NSA trudno doprawdy wnioskować co miałoby być jej podstawą Prawo bowiem precyzuje kompetencje poszczególnych organów. Zatem kwestia jest bezsporna.
Można odnieść wrażenie, że radni koalicji rządzącej wnoszą kasację aby ratować swój nadwyrężony wizerunek po tej kompromitacji jaką było pierwotne przyjęcie kuriozalnej uchwały. Tym bardziej, że ich śladem poszły inne samorządy.
Niezależnie od tego jaka decyzja zapadnie w Naczelnym Sądzie Administracyjnym wiadomo już, że największymi ofiarami tej wojny są mieszkańcy Łodzi bo radni uprawiają POlitykę zamiast realnie rozwiązywać ważne dla nich i miasta problemy.