PO-waga urzędu
Zapowiadane przez PO od lat rządy fachowców od momentu przejęcia władzy przez Hannę Zdanowską w Łodzi (2010) przypominały satyrę w krótkich majteczkach.
Do pewnego momentu było nawet śmiesznie. Łodzianie zdążyli przywyknąć do nic niewnoszących, miałkich wypowiedzi przedstawicieli biura prasowego, nieudolnie formułowanych pism przysyłanych z urzędu, czy niepoważnego zachowania samej prezydent np. występującej wiecznie w niechlujnym garniturku i składającej kwiaty w niestosownym obuwiu sportowym pod pamiątkowymi tablicami przy różnych okazjach.
Od początku widać było, że dla Hanny Zdanowskiej liczy się tylko przekaz nawet, jeśli nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością. Wzorem nieuczciwych handlarzy, aby sprzedać marny towar postanowiła uciekać się do sztuczek.
Przez lata całe wiele wysiłku i pieniędzy podatników włożono w nauczanie jej podstaw publicznych wypowiedzi Mimo to do dziś nie potrafi przemówić sama z siebie ot tak od serca. Na pamięć uczy się przygotowanych przez propagandystów wystąpień. A wszelkie wywiady są przez nich po wielokroć modyfikowane. Ci, którzy mieli okazję bezpośrednio porozmawiać z prezydent Łodzi są zażenowani jej poziomem. Jednak dobrze uprawiana propaganda sukcesów nieistniejących kosi żniwo a prezydent Łodzi udało się uzyskać mandat wyborców na kolejną kadencję.
Dokonaniach, których brak
Hołubiona przez prezydent Zdanowską liczna grupa suto opłacanych dziennikarzy, pozyskanych z przeróżnych redakcji do prac w urzędzie miasta, miała gwarantować rządzącej święty spokój, nawet wtedy, gdy na jaw wychodzą kolejne skandaliczne posunięcia.
Jeśli coś jest nie po myśli magistratu zatrudniony tam były pracownik danej redakcji dzwoni do dawnych kolegów, aby zamanipulować przekazem nie puszczając danej informacji, umniejszyć jej randze odkładając na później czy nie eksponując tematu.
Przekupstwo kolejnych dziennikarzy na rzecz prezydent Zdanowskiej odbija się na kieszeni podatników. Średnie zarobki w Wydziale Prasowym to ok 7000 zł. Dla porównania średnia pensja w Łodzi to 4600,wielu łodzian jednak nie osiąga takiego poziomu. Tylko na opłacenie miesięczne Rzecznika Prezydent Miasta magistrat wydał w 2019 roku 15 tys miesięcznie. Gigantyczne środki wydawane na Biuro Prasowe w żaden sposób nie przekładają się na jakość pracy zatrudnionych tam osób.
Zaklinacze rzeczywistości
Opinia publiczna karmiona jest nieprawdziwymi informacjami, dziennikarze zadający trudne dla prezydent Zdanowskiej pytania są zbywani, traktowani lekceważąco. I to przez swoich kolegów, urzędników, byłych dziennikarzy. Pracownicy Biura Prasowego często unikają odpowiedzi na pytania. Niektóre redakcje muszą czekać po kilka dni na odpowiedź na dość proste pytania. Buta i arogancja przebija z zachowania i każdego słowa reprezentującej Biuro Prasowe Jolanty Baranowskiej. Wzorem Wandy Wasilewskiej skoncentrowana na propagandzie sukcesów nieistniejących z uporem godnym lepszej sprawy zaklina rzeczywistość wciskając opinii publicznej informacje nieprawdziwe, przekłamane czy w ogóle ich nie przekazując.
Bojaźliwa Pani
Sama prezydent Zdanowska z powodów oczywistych unika bezpośredniego kontaktu z dziennikarzami. Słaba merytorycznie i werbalnie boi się stawić im czoła, tak samo jak bała się stanąć kiedykolwiek do debaty wyborczej. Nigdy wszak w żadnej nie uczestniczyła. Na posiedzeniach Rady Miasta prezydent Łodzi nie pojawia się nigdy. Boi się odpowiadać na pytania radnych.
Jej każde wystąpienie jest mocno aranżowane, każde słowo kontrolowane. Najbliższe otoczenie wie, że puszczona na tzw. żywioł polegnie. Obraz Hanny Zdanowskiej propagowany w Polsce nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Trzecim, co do wielkości miastem w Polsce rządzi kobieta, która jest jak przysłowiowa pacynka, poruszająca się tak jak nią animują. Kompletnie nie panuje nad podległymi sobie urzędnikami a co bardziej sprytni wyznaczają kierunek jej działań. Można wręcz odnieść wrażenie, że kto pierwszy wstanie ten rządzi.
Sukcesów propagandowych zazdroszczą prezydent Zdanowskiej w całej Polsce. Tylko na Wydział Promocji i Nowych Mediów ( głównie internetowych trolli utrzymywanych za pieniądze podatnika) przeznaczono w tym roku 16 mln złotych. Dla porównania na walkę z przemocą w rodzinie Łódź przeznacza ok 20 razy mniej
Niestety robi się groźnie, bo beztroska i rozpasanie otoczenia prezydent lekceważącego potrzeby łodzian przekłada się na ich życie i zaczyna odnosić poważne skutki społeczne.
Zabawa w penisa
W ostatnim czasie opinią publiczną wstrząsnęła informacja o zaproszeniach wystosowanych z Urzędu Miasta Łodzi na walentynkowe wydarzenie polegające na …porównywaniu penisów zwierzęcych. Jego autorzy zachęcali do porównania czy „mój jest większy czy twój (..), czy rozmiar penisa ma znaczenie…” Urzędnicy liczyli też, że sprowadzony na to spotkanie pancernik włochaty „ ośmieli się pokazać małe co nieco…”
Co ciekawe biedne zwierzę dręczone w świetle kamer nie stało się przedmiotem troski środowisk walczących o prawa zwierząt. Błyskawicznie zareagował natomiast jeden z radnych Prawa I Sprawiedliwości Sebastian Bulak słusznie krytykując w mediach społecznościowych to kuriozalne „wydarzenie „ organizowane przez miejskich urzędników za publiczne pieniądze.
To uruchomiło lawinę infantylizmu w gronie radnych koalicji rządzącej. Szef klubu Platformy Obywatelskiej Mateusz Walasek zaczął się przechwalać, że to on ma ( pośrednio) największego, bo adoptował tapira z imponującym przyrodzeniem z łódzkiego zoo (?!) Znany z propagowania ideologii LGBT przewodniczący Rady Miasta Łodzi Marcin Gołaszewski, w nagranym specjalnie filmiku przekonywał, że gdy miał 4 latka mama mu pokazywała kopulujące psy i w ten sposób wychowywała go seksualnie(?!). Z wiadomym efektem .
Urzędowi ” spece” od promocji z pomocą zaprzyjaźnionych dziennikarzy próbowali przekierować oburzenie na błyskawiczną reakcję radnego PiS, tłumacząc nieudolnie, że dzięki temu sprawa porównywania penisów w Walentynki została nagłośniona (…) Niestety Łódź stała się pośmiewiskiem całej Polski. Sami łodzianie kpili z prezydent i jej urzędników na publikując fraszki okolicznościowe na forach. Pojawił się nawet pomysł postawienia w centrum „ pomnika penisa pancernika włochatego”. Zaspokajałby zdaniem łodzian potrzeby estetyczne i kulturalne Hanny Zdanowskiej i jej otoczenia, Byłby doskonałym uzupełnieniem stojącego już jednorożca (pozbawionego tyłu).
Feminizm okazjonalny
Brak reakcji łódzkich feministek zastanawia, jakby akcja porównywania penisów reklamowana przez urzędników ich nie obrażała. A przecież powinna. Gdzie prawa samic do udziału w konkursie? Dlaczego mają być dyskryminowane?
A jednak awanturujące się na ulicach Łodzi PATO- dziewuchy całą sprawę przemilczały.
Zapewne dlatego, że jedna z nich ( była szefowa stowarzyszenia” Dziewuchy Dziewuchom”) a obecnie pełnomocniczka prezydent Łodzi ds. dzieci i młodzieży już przysporzyła problemów magistratowi.
Podczas manifestacji zwolenniczek aborcji Agata Kobylińska zaszokowała wulgarnym zachowaniem i bluźnieniem w miejscu publicznym. Co do zasady urzędnik samorządowy również poza urzędem ma obowiązek zachowywać się godnie, w sposób nieurągający powadze piastowanego urzędu.
Od pełnomocniczki prezydent miasta ds. dzieci i młodzieży można wymagać więcej. Przecież ma wychowywać! Oburzony jej skandalicznym zachowaniem radny Sebastian Bulak radny Rady Miasta Łodzi domagał się wyciągnięcia konsekwencji i pozbawienia tej istotnej funkcji. Jego starania wsparła NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty
Faworyt w akcji
W imieniu prezydent Hanny Zdanowskiej odpowiedział mu zastępca Adam Pustelnik, reklamowany przez nią samą jako „doskonały kandydat następcę (w fotelu włodarza miasta), ministra czy prezydenta państwa (?!) Zdaniem pana Pustelnika pełnomocniczka nie zrobiła nic niestosownego miała prawo do wyrażania swoich poglądów. O tym, że obowiązuję też ustawa o samorządzie, statuty , regulaminy a wykroczenia tego typu są ścigane są takie genialny namaszczony pewnie nigdy nie słyszał. Bluzgi, które rzucała publicznie pełnomocniczka prezydent brzmiały swojsko i nie raziły jego zgrabnych uszu.
A oburzenie radnego Pis to dowód na to, że są w naszym m”ieście ludzie mniej postępowi, nienowocześni nie posiadający wyczucia „klasy którą zaprezentowała urzędniczka.
Ryba psuje się od głowy.
W mieście pełnym dziur w jezdniach i walących się ruder, gdzie udręczeni łodzianie czekają po kilkanaście lat na mieszkania problemy ludzi są nagminnie ignorowane. Priorytetem władz nie jest dobra organizacja i poprawa warunków życia mieszkańców tylko jakaś szaleńcza zabawa i chore fantazje realizowane za publiczne pieniądze. Pytanie jak długo jeszcze łodzianie będą się na to godzić ?
PO-waga Urzędu
Zapowiadane przez PO od lat rządy fachowców od momentu przejęcia władzy przez Hannę Zdanowską w Łodzi (2010) przypominały satyrę w krótkich majteczkach.
Do pewnego momentu było nawet śmiesznie. Łodzianie zdążyli przywyknąć do nic niewnoszących miałkich wypowiedzi przedstawicieli biura prasowego, nieudolnie formułowanych pism przysyłanych z urzędu, czy niepoważnego zachowania samej prezydent np. występującej wiecznie w niechlujnym garniturku i składającej kwiaty w niestosownym obuwiu sportowym pod pamiątkowymi tablicami przy różnych okazjach.
Od początku widać było, że dla Hanny Zdanowskiej liczy się tylko przekaz nawet, jeśli nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością. Wzorem nieuczciwych handlarzy, aby sprzedać marny towar postanowiła uciekać się do sztuczek.
Przez lata całe wiele wysiłku i pieniędzy podatników włożono w nauczanie jej podstaw publicznych wypowiedzi Mimo to do dziś nie potrafi przemówić sama z siebie ot tak od serca. Na pamięć uczy się przygotowanych przez propagandystów wystąpień. A wszelkie wywiady są przez nich po wielokroć modyfikowane. Ci, którzy mieli okazję bezpośrednio porozmawiać z prezydent Łodzi są zażenowani jej poziomem. Jednak dobrze uprawiana propaganda sukcesów nieistniejących kosi żniwo a prezydent Łodzi udało się uzyskać mandat wyborców na kolejną kadencję.
Dokonaniach, których brak
Hołubiona przez prezydent Zdanowską liczna grupa suto opłacanych dziennikarzy, pozyskanych z przeróżnych redakcji do prac w urzędzie miasta, miała gwarantować rządzącej święty spokój, nawet wtedy, gdy na jaw wychodzą kolejne skandaliczne posunięcia.
Jeśli coś jest nie po myśli magistratu zatrudniony tam były pracownik danej redakcji dzwoni do dawnych kolegów, aby zamanipulować przekazem nie puszczając danej informacji, umniejszyć jej randze odkładając na później czy nie eksponując tematu.
Przekupstwo kolejnych dziennikarzy na rzecz prezydent Zdanowskiej odbija się na kieszeni podatników. Średnie zarobki w Wydziale Prasowym to ok 7000 zł. Dla porównania średnia pensja w Łodzi to 4600,wielu łodzian jednak nie osiąga takiego poziomu. Tylko na opłacenie miesięczne Rzecznika Prezydent Miasta magistrat wydał w 2019 roku 15 tys. miesięcznie. Gigantyczne środki wydawane na Biuro Prasowe w żaden sposób nie przekładają się na jakość pracy zatrudnionych tam osób.
Zaklinacze rzeczywistości
Opinia publiczna karmiona jest nieprawdziwymi informacjami, dziennikarze zadający trudne dla prezydent Zdanowskiej pytania są zbywani, traktowani lekceważąco. I to przez swoich kolegów, urzędników, byłych dziennikarzy. Pracownicy Biura Prasowego często unikają odpowiedzi na pytania. Niektóre redakcje muszą czekać po kilka dni na odpowiedź na dość proste pytania. Buta i arogancja przebija z zachowania i każdego słowa reprezentującej Biuro Prasowe Jolanty Baranowskiej. Wzorem Wandy Wasilewskiej skoncentrowana na propagandzie sukcesów nieistniejących z uporem godnym lepszej sprawy zaklina rzeczywistość wciskając opinii publicznej informacje nieprawdziwe, przekłamane czy w ogóle ich nie przekazując.
Bojaźliwa Pani
Sama prezydent Zdanowska z powodów oczywistych unika bezpośredniego kontaktu z dziennikarzami. Słaba merytorycznie i werbalnie boi się stawić im czoła, tak samo jak bała się stanąć kiedykolwiek do debaty wyborczej. Nigdy wszak w żadnej nie uczestniczyła. Na posiedzeniach Rady Miasta prezydent Łodzi nie pojawia się nigdy. Boi się odpowiadać na pytania radnych.
Jej każde wystąpienie jest mocno aranżowane, każde słowo kontrolowane. Najbliższe otoczenie wie, że puszczona na tzw. żywioł polegnie. Obraz Hanny Zdanowskiej propagowany w Polsce nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Trzecim, co do wielkości miastem w Polsce rządzi kobieta, która jest jak przysłowiowa pacynka, poruszająca się tak jak nią animują. Kompletnie nie panuje nad podległymi sobie urzędnikami a co bardziej sprytni wyznaczają kierunek jej działań. Można wręcz odnieść wrażenie, że kto pierwszy wstanie ten rządzi.
Sukcesów propagandowych zazdroszczą prezydent Zdanowskiej w całej Polsce. Tylko na Wydział Promocji i Nowych Mediów ( głównie internetowych trolli utrzymywanych za pieniądze podatnika) przeznaczono w tym roku 16 mln złotych. Dla porównania na walkę z przemocą w rodzinie Łódź przeznacza ok 20 razy mniej
Niestety robi się groźnie, bo beztroska i rozpasanie otoczenia prezydent lekceważącego potrzeby łodzian przekłada się na ich życie i zaczyna odnosić poważne skutki społeczne.
Zabawa w penisa
W ostatnim czasie opinią publiczną wstrząsnęła informacja o zaproszeniach wystosowanych z Urzędu Miasta Łodzi na walentynkowe wydarzenie polegające na …porównywaniu penisów zwierzęcych. Jego autorzy zachęcali do porównania czy „mój jest większy czy twój (..), czy rozmiar penisa ma znaczenie…” Urzędnicy liczyli też, że sprowadzony na to spotkanie pancernik włochaty „ ośmieli się pokazać małe co nieco…”
Co ciekawe biedne zwierzę dręczone w świetle kamer nie stało się przedmiotem troski środowisk walczących o prawa zwierząt. Błyskawicznie zareagował natomiast jeden z radnych Prawa I Sprawiedliwości Sebastian Bulak słusznie krytykując w mediach społecznościowych to kuriozalne „wydarzenie „ organizowane przez miejskich urzędników za publiczne pieniądze.
To uruchomiło lawinę infantylizmu w gronie radnych koalicji rządzącej. Szef klubu Platformy Obywatelskiej Mateusz Walasek zaczął się przechwalać, że to on ma ( pośrednio) największego, bo adoptował tapira z imponującym przyrodzeniem z łódzkiego zoo (?!) Znany z propagowania ideologii LGBT przewodniczący Rady Miasta Łodzi Marcin Gołaszewski, w nagranym specjalnie filmiku przekonywał, że gdy miał 4 latka mama mu pokazywała kopulujące psy i w ten sposób wychowywała go seksualnie(?!). Z wiadomym efektem .
Urzędowi ” spece” od promocji z pomocą zaprzyjaźnionych dziennikarzy próbowali przekierować oburzenie na błyskawiczną reakcję radnego PiS, tłumacząc nieudolnie, że dzięki temu sprawa porównywania penisów w Walentynki została nagłośniona (…) Niestety Łódź stała się pośmiewiskiem całej Polski. Sami łodzianie kpili z prezydent i jej urzędników na publikując fraszki okolicznościowe na forach. Pojawił się nawet pomysł postawienia w centrum „ pomnika penisa pancernika włochatego”. Zaspokajałby zdaniem łodzian potrzeby estetyczne i kulturalne Hanny Zdanowskiej i jej otoczenia, Byłby doskonałym uzupełnieniem stojącego już jednorożca (pozbawionego tyłu).
Feminizm okazjonalny
Brak reakcji łódzkich feministek zastanawia, jakby akcja porównywania penisów reklamowana przez urzędników ich nie obrażała. A przecież powinna. Gdzie prawa samic do udziału w konkursie? Dlaczego mają być dyskryminowane?
A jednak awanturujące się na ulicach Łodzi PATO- dziewuchy całą sprawę przemilczały.
Zapewne dlatego, że jedna z nich ( była szefowa stowarzyszenia” Dziewuchy Dziewuchom”) a obecnie pełnomocniczka prezydent Łodzi ds. dzieci i młodzieży już przysporzyła problemów magistratowi.
Podczas manifestacji zwolenniczek aborcji Agata Kobylińska zaszokowała wulgarnym zachowaniem i bluźnieniem w miejscu publicznym. Co do zasady urzędnik samorządowy również poza urzędem ma obowiązek zachowywać się godnie, w sposób nieurągający powadze piastowanego urzędu.
Od pełnomocniczki prezydent miasta ds. dzieci i młodzieży można wymagać więcej. Przecież ma wychowywać! Oburzony jej skandalicznym zachowaniem radny Sebastian Bulak radny Rady Miasta Łodzi domagał się wyciągnięcia konsekwencji i pozbawienia tej istotnej funkcji. Jego starania wsparła NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty
Faworyt w akcji
W imieniu prezydent Hanny Zdanowskiej odpowiedział mu zastępca Adam Pustelnik, reklamowany przez nią samą jako „doskonały kandydat następcę (w fotelu włodarza miasta), ministra czy prezydenta państwa (?!) Zdaniem pana Pustelnika pełnomocniczka nie zrobiła nic niestosownego miała prawo do wyrażania swoich poglądów. O tym, że obowiązuję też ustawa o samorządzie, statuty , regulaminy a wykroczenia tego typu są ścigane są takie genialny namaszczony pewnie nigdy nie słyszał. Bluzgi, które rzucała publicznie pełnomocniczka prezydent brzmiały swojsko i nie raziły jego zgrabnych uszu.
A oburzenie radnego Pis to dowód na to, że są w naszym mieście ludzie mniej postępowi, nienowocześni nie posiadający wyczucia „klasy którą zaprezentowała urzędniczka.
Ryba psuje się od głowy.
W mieście pełnym dziur w jezdniach i walących się ruder, gdzie udręczeni łodzianie czekają po kilkanaście lat na mieszkania problemy ludzi są nagminnie ignorowane. Priorytetem władz nie jest dobra organizacja i poprawa warunków życia mieszkańców tylko jakaś szaleńcza zabawa i chore fantazje realizowane za publiczne pieniądze. Pytanie jak długo jeszcze łodzianie będą się na to godzić ?