Układ kontra społecznik
Układ kontra społecznik
Kilka dni temu Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał wyrok Sądu I instancji i uznał mnie winną rzekomego zniesławienia syndyka masy upadłościowej Spółdzielni Mieszkaniowej „Śródmieście”. Wyrok jaki zapadł w tej sprawie to prawdziwy precedens.
Po 6 latach prowadzonego śledztwa w sprawie poważnych przestępstw gospodarczych, które naraziły miasto Łódź na utratę milionów złotych i doprowadziły do upadłości spółdzielni, w 5 lat od postawienia zarzutów jej dwóm byłym prezesom nadal nie ma aktu oskarżenia. Nikt nie poniósł odpowiedzialności. Paradoksalnie pierwszą osobą ukaraną w sprawie tzw afery Manhattanu w Łodzi jestem ja, która przestępczy proceder wykryłam, udokumentowałam, ujawniłam i przekazałam organom ścigania ! Czy może być zabawniej ?
W obronie ludu
Zostałam pozwana z prywatnego oskarżenia, z którym wystąpił przeciwko mnie Dariusz Jędrzejewski, syndyk prowadzący do niedawna upadłość spółdzielni mieszkaniowej „Śródmieście” w Łodzi. Na 13 stronach dowodził, iż został zniesławiony jako funkcjonariusz publiczny bowiem ośmieliłam się zgłosić do nadzorującej go sędzi komisarz nieprawidłowości w prowadzonej upadłości i wnioskować o kontrolę jego działań. W ocenie syndyka działałam w złej wierze Sprawami tej spółdzielni i walką o prawa spółdzielców zajmuję się społecznie .konsekwentnie od 2011 roku. Mam ogromną wiedzę w tym zakresie i jestem jednym z ważniejszych świadków w toczących się od wielu lat postępowaniach prokuratorskich.
Byłam zaniepokojona sygnałami jakie wpływały od mieszkańców. Z dokumentów, do których docierałam wynikało, iż wbrew przesłankom i trudnej sytuacji finansowej syndyk dąży do zawarcia układu z wierzycielami i przekazania resztek majątku spółdzielni ponownie do dyspozycji jej władz. Wystosowałam do sędzi komisarz trzy pisma, w których zasygnalizowałam sprawę. Podpisałam je jako asystent społeczny marszałka seniora, posła na sejm RP dr Kornela Morawieckiego ( taką funkcję pełnię od początku tej kadencji)
Mimo, iż te urzędowe pisma nie były nigdzie publikowane i zostały złożone do właściwego organu, w trybie przewidzianym prawem syndyk uznał je za zniesławienie.
Tak jakby oficjalna skarga na funkcjonariusza publicznego, który z założenia podlega ocenie i kontroli mogła być tak postrzegana !
W pierwszej chwili sprawa wydała mi się na tyle niedorzeczna ,że nawet nie szukałam obrońcy. Sama napisałam odpowiedź na pozew. Zajęło mi to dwie i pół strony. Przewodniczący V Wydziału Karnego SSR Janusz Kłosiński przychylił się do mojej argumentacji i podczas jawnej rozprawy odrzucił akt oskarżenia. Decyzję sądu gromkimi brawami przyjęli zgromadzeni na korytarzu liczni mieszkańcy.
PO znajomości
Oskarżający mnie Dariusz Jędrzejewski bardzo się zirytował. Prezentuje się wszem i wobec jako „syndyk numer jeden w Polsce . W rzeczywistości chodzi o to, iż posiada legitymację służbową z numerem 1. Ma wysokie mniemanie o sobie. Córka syndyka Monika Olszowiec jest sędzią. Jego zięć Piotr Olszowiec jest radcą prawnym. W prowadzonej przez syndyka upadłości występował w podwójnej roli. Reprezentował jednocześnie dłużnika czyli spółdzielnię oraz największego wierzyciela czyli miasto Łódź. Dodatkowo był zatrudniony w prywatnej kancelarii należącej do dyrektora biura prawnego Urzędu Miasta Łodzi Marcina Górskiego, która to kancelaria miała być pełnomocnikiem sporej grupy wierzycieli. A opłacić ją za to miała spółdzielnia czyli dłużnik !!!! Ujawniłam te wszystkie powiązania opinii publicznej. Zaraz potem zdjęcie i dane zięcia syndyka zniknęło ze strony internetowej kancelarii. W interesie syndyka leżało aby zdyskredytować moje działania.
Jędrzejewski wniósł do sądu zażalenie na postanowienie o odrzuceniu pozwu, w którym dowodził, iż sąd winien przeprowadzić całe postępowanie dowodowe. Sąd Okręgowy przychylił się do jego opinii i sprawa wróciła do tego samego wydziału ale tym razem trafiła do innego sędziego .
Sąd Kapturowy
Sędzia Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia Jaworska -Głosek natychmiast na wniosek syndyka utajniła rozprawę, choć przecież pozwał mnie funkcjonariusz publiczny ! Postępowanie toczyło się przy zamkniętych drzwiach, nie było też nagrywane. Sąd tłumaczył, iż ta konkretna sala nie ma takich możliwości technicznych. Dlaczego postępowanie przeniesiono z sali, która je miała do tej właśnie sąd już nie wyjaśnił.
„Zamknięte drzwi” i brak kamer działały za to ożywczo na samą sędzię, która zachowywała się w sposób niegodny urzędu. Jej histeryczne wrzaski, pokrzykiwanie na świadków potwierdzających moją wersję wydarzeń , uniemożliwianie im wypowiedzi utrudniało sprawę. Sędzia nie była też absolutnie ciekawa wyjaśnienia zawiłych spraw związanych z aferą. A szkoda bowiem na jaw wychodziły w trakcie rozprawy kolejne nieprawidłowości.
Choć w interesie publicznym leży wyjaśnienie tej afery i ukaranie winnych Jaworska Głosek postanowiła jednak ukarać mnie. Po co mam patrzeć na ręce układowi, który tak świetnie w Łodzi się ma. Ośmieliłam się zaatakować syndyka wskazanego przecież przez sąd . Toż to nie uchodzi. Nadzwyczajna kasta nie będzie tego tolerować. Są ponad wszystkim, także ponad prawem. Moja sprawa to prawdziwa gratka : można zdyskredytować ważnego świadka w poważnej aferze gospodarczej, którą miejscowy układ próbuje od lat zamieść pod dywan, a przy okazji dokuczyć jednemu z ważniejszych posłów. A przecież wiadomo,że sędziowie nie żyją najlepiej z parlamentarzystami. Irracjonalne uzasadnienie wyroku jaki wydała Jaworska – Głosek oczywiście pozostało utajnione. Za zdradzenie jego szczegółów grozi do 2 lat pozbawienia wolności. Co ciekawe -sędzina zadecydowała o natychmiastowym podaniu wyroku do publicznej wiadomości. Oczywiście na wniosek syndyka . Wprawdzie postępowania prokuratorskie w sprawie upadłości trwają i nikt nie wykluczył stawianych przeze mnie zarzutów. Niektóre się już potwierdziły ( miasto Łódź zrezygnowało z odzyskania wyłudzonych bonifikat )Wyrok jednak zapadł
Układem zamknięty
Przez wiele lat zajmowania się ta sprawą byłam świadoma, że walczę z układem.
Naruszyłam potężne interesy, z których korzyści czerpali ( oprócz władz spółdzielni) wpływowi deweloperzy powiązani z notariuszami, policjanci, miejscy urzędnicy, politycy. Beneficjentami byli sędziowie, prokuratorzy, adwokaci nabywający na preferencyjnych zasadach atrakcyjne lokale mieszkalne i użytkowe. Zwany Królem Manhattanu prezes Krzysztof D. w kieszeni miał praktycznie wszystkich.
Proceder był dość prosty. Grunty wykupywane od miasta za grosze ( 98 %bonifikaty należnej na uwłaszczenie spółdzielców ) prezes przekazywał odpłatnie deweloperom ( za cenę wielokrotnie niższą od rynkowej ) albo przewłaszczył na zabezpieczenie podejrzanych pożyczek.
Deweloperzy nie musieli stawać do przetargu., miasto traciło najlepsze działki w centrum, majątek spółdzielni gwałtownie się kurczył a spółdzielcom latami blokowano, wbrew prawu, uwłaszczenie. Mimo nagłośnienia przeze mnie sprawy zapanowała zmowa milczenia
Łódź to naprawdę miasto, którym rządzi „miasto”, co najlepiej pokazują losy lokalnej ośmiornicy.
(dopiero 19 lat od zatrzymania członków tej grupy rozpoczęto przed sądem przesłuchania świadków). Świat polityki i biznesu miesza się tu na każdym kroku. Od lat 500 tych samych osób rządzi miastem, w różnych konfiguracjach. Nie ma większego znaczenia kto wygrywa wybory.
Wpływy zachowują te same osoby.
Publiczny lincz
Sąd II instancji , któremu przewodniczył sędzia Pintera postanowił podtrzymać wyrok. Liczył na jego ogłoszenie w pustej sali ( choć wyroki w imieniu Rzeczpospolitej są jawne). Był wyraźnie zdumiony przybyciem licznych mieszkańców i przedstawicieli mediów. Gdy odczytano wyrok na sali zapanowało powszechne oburzenie. Niestety opinia publiczna nie może nadal się dowiedzieć dlaczego mnie skazano. Uzasadnienie wyroku jest tajne. Można powszechne informować,że jestem karana, nie wolno wyjaśnić dlaczego.
Wyrok ma poważne konsekwencje, nie tylko dla mnie. Od tej pory każdy funkcjonariusz publiczny, na którego wpłynie skarga może pójść tą samą drogą co syndyk : wystąpić z oskarżeniem prywatnym o zniesławienie. Ten precedens może całkowicie zablokować obywatelską kontrolę urzędników.
W sensie edukacyjnym wyrok to kompletna porażka. Do tej pory dwukrotnie Państwo Polskie odznaczyło mnie za walkę o prawa innych ( Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Wolności i Solidarności ). Teraz sędziowie w Jego imieniu ukarali mnie bo stanęłam w obronie praw krzywdzonych ludzi.
Przecież to paranoja.
Sąd pod sąd
Na własnej skórze przekonałam się, że wymiar sprawiedliwości wymaga głębokich reform. Te które są nie wystarczają. Nadzwyczajna kasta czuje się pewnie. Nie można mówić o naprawie państwa bez rozliczenia licznych naleciałości totalitarnego systemu, które skupili w swoim środowisku przedstawiciele Temidy. Jeśli tego nie zrobimy każdy może paść ofiarą lokalnych układów, skwapliwie pieczętowanych przez wymiar niesprawiedliwości, który zamiast ganić złodzieja chętniej karze tych, którzy go gonią.
Światełko w tunelu
Wyrok jest prawomocny i ostateczny. Przysługuje od niego tylko kasacja. Prawnicy, którzy zabierali głos na ten temat w mediach zapewniają, iż w Strasburgu wygram tę kuriozalną sprawę w cuglach . Ale to wszystko potrwa. Przekonują, iż artykuł 212 kodeksu karnego jest anarchiczny i pozostaje w niezgodzie z orzecznictwem unijnym. Może pora aby posłowie zmienili to kulawe prawo ? Pozostaje mi wnieść o ułaskawienie do Pana Prezydenta.
Mimo krzywdy jakiej doznałam ze strony wymiaru nie – sprawiedliwości nie tracę wiary w państwo. Bo rozumiem,że to pozostałości po dawnym reżimie komunistycznym , nieuporządkowane przy okazji transformacji tak bardzo dają się nam we znaki,.Do tej pory nikt nie odważył się ich ruszyć Większość parlamentarna robi to chwilami nieudolnie ale przynajmniej próbuje – na przekór krzykaczom i awanturnikom z opozycji nie konstruktywnej, która broni po prostu złej sprawy. To w jaki sposób obszedł się ze mną sąd pokazuje jak bardzo się mylą.