„Tajne spotkanie” wybranych członków nowych władz SM „Śródmieście” w siedzibie organizacji politycznej
W dniu 8 października 2014 roku odbyło się tajne spotkanie tzw. :nowych władz SM „Śródmieście” w siedzibie Klubu Narodowo- Chrześcijańskiego i Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego organizacji od lat związanej z byłym wiceprezydentem miasta Łodzi Włodzimierzem Tomaszewskim – kandydatem z list PIS do Rady Miasta.
Wybór miejsca spotkania zaskakuje o tyle , że były wiceprezydent miasta Włodzimierz Tomaszewski to wieloletni poplecznik zatrzymanego prezesa Krzysztofa Diducha. Tomaszewski pełnił funkcję wiceprezydenta w latach 2003-2010. Był to okres gdy zmieniające się przepisy pozwalały na wykup gruntów od miasta z bonifikatą w celu uwłaszczenia na nich spółdzielców, sam Krzysztof D. doradzał zaś prezydentowi.
Członkowie tzw „nowych władz spółdzielni „dostali zaproszenie na to spotkanie od Marii Lubery, pełniącej funkcję wiceprezesa tzw „nowego zarządu” SM „Śródmieście” ( starającego się o rejestrację ). W wysłanym sms zaproszeniu było napisane, że ma to być spotkanie Przedstawicieli i Rady Nadzorczej czyli ciał statutowych spółdzielni.
Przedstawiciele zaprosili swojego pełnomocnika Agnieszkę Wojciechowską van Heukelom.
Na miejscu okazało się , że organizująca to spotkanie w siedzibie organizacji politycznej pani Maria Lubera nie chce dopuścić do obecności pełnomocnika mieszkańców . Tłumaczyła , że jest to spotkanie prywatne (?!) i to ona decyduje kto może w nim uczestniczyć .
Zapytana o powód takiego zachowania wyjaśniała, iż jest to jej lokal ( ?!) i może w nim robić co chce . Przedstawiciele , którzy zażenowani sytuacją interweniowali w tej sprawie usłyszeli od stojącego przy drzwiach pana Grzegorza Śmigaja „nowego” wiceprezesa zarządu ( mieszkańca bloku Piotrkowska 204/210), że jak im się nie podoba to mogą się również wynosić . Na pytanie czy uważa, iż ma prawo jako p.o. wiceprezes tak mówić do Przedstawicieli nie potrafił odpowiedzieć.
Pan Grzegorz Śmigaj oświadczył dodatkowo iż cyt. „.. pani Wojciechowska nic dla tej spółdzielni nie zrobiła i nie ma potrzeby aby uczestniczyła w spotkaniach…”
Potem już było coraz bardziej zabawnie - pan Grzegorz Śmigaj wyciągnął telefon i zaczął się odgrażać,że wszystkich sfotografuje oraz ich nagrywa. Przedstawicielkę, która zaprosiła pełnomocniczkę mieszkańców straszył nawet sądem.
Nie potrafił też uzasadnić na jakiej podstawie wolno pozwala sobie nie dopuszczać do spotkania dotyczącego spółdzielni mieszkaniowej „Śródmieście” ustanowionego przez mieszkańców pełnomocnika.
W tym czasie do środka przemykały różne osoby nie będące Przedstawicielami (Wojciech Jeneralczyk, Elżbieta Wróblewska – Piotrkowska 235/241 nie będąca członkiem spółdzielni, Michał S. nie będący członkiem spółdzielni).
Aktualizacja 09.10.2014 godzina 11.45
Dlaczego Michał S. ?
Odebrałem telefon od pana Michała S., który stwierdził, że nie jest osobą publiczną i nie życzy sobie podawania jego danych. Oświadczył też, że nie możemy mieć pewności, że uczestniczył w tym spotkaniu, mimo iż spotkaliśmy przy wejściu do kamienicy, dzwoniącego domofonem pod numer ŁPO, w lokalu którego to spotkanie się odbywało). Pan Michał S. poinformował mnie telefonicznie, że nie mogę wiedzieć czy przyszedł tam doradzać, czy może oddać ołówek.
Co do tego ostatniego stwierdzenia warto zapytać cóż są warte jakiekolwiek porady człowieka, który wstydzi się pod nimi podpisać.
Aktualizacja 09.10.2014 godzina 22.15
Jeszcze jedna wiadomość dla pana Michała S. (i innych osób próbującym mnie zastraszać).
Prośbę, a raczej groźbę pana uszanowałem. Usunąłem dane ze wpisu uznając argument. Opisałem rozmowę możliwie wiernie, ale oszczędziłem czytającym informacji o groźbach skierowania sprawy do sądu i GIODO jakie pan wyraził pod moim adresem. Jednak w „podziękowaniu” za uszanowanie praw do prywatności otrzymałem kolejny telefon z ponowieniem gróźb skierowania sprawy do sądu i GIODO.
Tu muszę niestety zamieścić wstrząsającą dla pana Michała S. i jemu podobnym informację. Byłem regularnie straszony za swoją postawę życiową i działalność już od czasów licealnych tj. od wczesnych lat 80-tych. Straszyli mnie lub dawali „dobre rady” nauczyciele, funkcjonariusze SB, życzliwi koledzy mojego ojca, liczni oficerowie LWP – oferując „pewny przydział” w jednostce karnej w Orzyszu, opiekunowie kół naukowych na uczelni, dziekani, rektorzy UŁ i inni. Przez kilka lat otrzymywałem regularne odmowy wydania paszportu, odmawiano mi udziału w wymianach naukowych. Pomimo tego cały czas robiłem to co uważałem za słuszne, a co nie częste w połowie lat 80-tych i później robiłem to praktycznie rzecz biorąc jawnie i pod swoim nazwiskiem. Szanse jakie w życiu z powodu swojej postawy straciłem są moim dodatkowym bagażem wiedzy o ludziach i świecie. Nie mam pojęcia jak często człowiek pokroju pana Michała S. spotyka na swojej drodze ludzi niezłomnych dla których ważniejsze od własnych interesów są ideały w które z całego serca wierzą. Jednak spotkanie ze mną i także z Panią AGNIESZKĄ WOJCIECHOWSKĄ VAN HEUKELOM niech pana nauczy pewnej prawdy życiowej – nie należy mierzyć ludzi własną miarką bo można się bardzo srogo pomylić.
W „tajnym spotkaniu” w siedzibie organizacji politycznej uczestniczyło około 25 osób min: Mirosław Michalski, Tomasz Batelt, Bohdan Czekański, Katarzyna Tymanowska, Sylwia Stępień, Jan Wożniak, Anna Libera, Wojciech Roszkowski, Paweł Stasiak , Andrzej Palma, Maria Grzybowska , Elżbieta Boniecka, Zdzisława Smolińska, Anna Zielińska, Elżbieta Kempińska, Elżbieta Karpowicz, Bartosz Kuczkowski, Adam Rogoziński, Stanisław Dobiecki, Marzena Kawczyńska-Tyran, Robert Kaczorowski, Edward Kościenkow.
Atmosfera była nerwowa, osoby zaproszone na to spotkanie nie mogły ustalić czy jest to zebranie Przedstawicieli, czy prywatne spotkanie (w oficjalnej siedzibie organizacji politycznej).
Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, iż w gronie członków „nowej” Rady Nadzorczej jedną z głównych przeciwniczek dopuszczania do udziału w obradach Agnieszki Wojciechowskiej van Heukelom - pełnomocniczki mieszkańców jest… kandydatka do Rady Miasta z list SLD – Katarzyna Tymanowska.
To stawia pod znakiem zapytania bezstronność i apolityczność działań tego gremium .
Przybyli do organizacji politycznej Przedstawiciele chcieli dowiedzieć się przy tej okazji czy nowe władze wykonały podjęte na zebraniach uchwały czyli to, do czego zobowiązali ich mieszkańcy.
Na pytania czy złożono :
- wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w stosunku do radcy prawnego Wojciecha Marszała
- wniosek o zwolnienia z pracy Tomasza Bednarka ( byłego wiceprezesa, któremu Prokuratura zarzuciła niegospodarność )
- zgłoszenie w Prokuraturze wniosku o wszczęcie postępowania przeciwko radcy prawnemu Wojciechowi Marszałowi
nie uzyskali odpowiedzi.
Organizatorka spotkania pani Maria Lubera - z p.o. wiceprezes zarządu – zapewniła, iż odpowiedzi na pytania tego typu nie będzie, o tych sprawach będzie można „porozmawiać kiedy indziej”.
Ta sytuacja pokazuje , że „nowo wybrane – myślące po staremu ” władze spółdzielni nadal nie rozumieją swojej roli. Nie wyciągnęły też żadnych wniosków z dotychczasowych doświadczeń.
Ze swej strony możemy co najwyżej ubolewać, iż solidny kawał naszej pracy na rzecz walki o prawa spółdzielców został tym samym zmarnowany.
A przysłowiowy stryjek zamienił siekierkę na kijek